Augustinianum otworzyło przede mną szerokie horyzonty poszukiwań
Studia zagraniczne są niezapomnianym przeżyciem dla każdego, kto ich doświadczył. O przeżycia i doświadczenia, związane ze studiowaniem w Instytucie Patrystycznym Augustinianum zapytaliśmy o. dr Damiana Mrugalskiego OP, patrologa i absolwenta tejże uczelni.
– Jakie są wrażenia Ojca po studiach w Augustinianum?
Zanim powiem, jakie są moje wrażenia po studiach na Augustinianum, powiem jakie miałem wrażenia podczas studiów. Otóż czułem się prestiżowo, bardzo prestiżowo. Wiem, że może dla wielu marzeniem są studia na Oxfordzie, Cambridge czy Sorbonie, ale jak się przyjrzymy kadrze profesorskiej specjalizującej się w danej dziedzinie, mam na myśli szczegółową dziedzinę, jak np. patrologia, to z pewnością nie znajdzie się w żadnym z tych uniwersytetów wielu wybitnych specjalistów. Na Augustinianum wykładali najwybitniejsi specjaliści z całego świata. Nie musiałem jeździć do Oxfordu, Cambridge czy Sorbony, bo to one przyjeżdżały do mnie. Oczywiście wspomniane tu uniwersytety są tylko symbolem, gdyż znamienitym badaczem jakiegoś zagadnienia może być profesor z mniej znanego uniwersytetu z Niemiec, Italii czy Polski, ale to właśnie ze względu na te kompetencje, był on zapraszany na Augustinianum. Tak więc przyszło mi studiować u boku najznamienitszych znawców Ojców Kościoła, filozofów i teologów, autorów wydań krytycznych tekstów greckich i łacińskich, znawców epigrafii, ikonografii, biblistów czy liturgistów. Stąd ten prestiż. Prestiż czułem również przychodząc do biblioteki, z której korzystali nie tylko studenci (których w sumie wielu nie było, bo Augustinianym to kameralny instytut), ale również badacze z całego świata. W ten sposób, pisząc moją pracę doktorską, cytowałem dzieło wybitnego profesora, który siedział dwa stoliki dalej, tworząc swe kolejne dzieło. W przerwie na kawę natomiast, mogłem z nim porozmawiać – nie tylko w sprawie konsultacji tematu, o którym sam pisałem – lecz, przede wszystkim, aby dowiedzieć się o nowych obszarach eksploracji badawczej, przed którymi stoi światowa patrystyka.
A teraz, co myślę po studiach. Powtarzając za Sokratesem: „wiem, że nic nie wiem”. Augustinianum otworzyło przede mną szerokie horyzonty poszukiwań. Czegoś się tam nauczyłem, zwłaszcza tego, żeby być ostrożnym przed robieniem wielkich kwantyfikatorów i wystrzegać się wszelkiego rodzaju „izmów”. Każdy starożytny autor to inny świat (świat idei, języka, kultury, uwarunkowań społecznych czy nawet politycznych) i tego świata nie da się zamknąć w tak bardzo zubożających określeniach, jak platonizm, stoicyzm, arianizm etc. Platonizm platonizmowi nierówny, podobnie jak arianizm arianizmowi. W każdym razie studia na Augustinianum, pomogły mi zrozumieć, jak wiele jeszcze nie wiem i jak wiele muszę się jeszcze nauczyć, aby zrozumieć tych, co próbowali zrozumieć Boga.
– Co te studia dały Ojcu?
Odpowiadając na to pytanie znowu posłużę się klasykiem. Bernard z Chartres powiedział, że „jesteśmy karłami na barkach olbrzymów”, a to, iż widzimy więcej i dalej, zawdzięczamy temu, że do naszego małego wzrostu dodali oni swoją gigantyczną wielkość. Mówiąc o olbrzymach mam na myśli nie tylko Ojców Kościoła, których studiowanie pomaga lepiej zrozumieć (choć nigdy w zupełności) Boga, nas samych, czy otaczający nas świat, ale także tych wielkich nowożytnych i współczesnych badaczy, którzy ich pisma studiowali. Augustinianum nauczyło mnie, że nie należy wyważać otwartych drzwi. Zanim zaczniesz studiować jakąś ideę, czy jakiegoś autora, sprawdź co inni przed tobą na ten temat powiedzieli. Augustinianum dało mi bibliografię. Może nie znam się na każdym autorze starożytnym (z pewnością nie!), ale wiem, gdzie szukać; wiem kto może być mistrzem, który wskaże mi obszary poszukiwań. Myślę, że to niesamowicie ważne w dobie internetu. Każdy z nas, kiedy chce się szybko dowiedzieć czegoś na jakiś temat wpisuje szukane hasło w wyszukiwarkę google. Ale czy informacje, które pojawią się jako pierwsze są rzeczywiście prawdziwe? Czy po wpisaniu hasła „nestorianizm” otrzymamy rzetelne informacje na temat Nestoriusza? Okazuje się, że nie. Gdyby Nestoriusz przeczytał, co na temat jego poglądów mówi wikipedia rozdarłby szaty i wykrzyknąłby: „Jezus, Maria!, Toż to bluźnierstwo!” Myślę, że podobnie powiedziałoby wielu heretyków ale i Ojców Kościoła zaklasyfikowanych do różnego rodzaju „izmów”.
– Co takie, Ojca zdaniem, takie studia mogą dać polskim dominikanom?
Po pierwsze, poszukiwanie prawdy, gdziekolwiek ona jest, jest naszym charyzmatem. Ale sądzę, że to jest też ogólnoludzkie powołanie. Tu znowu posłużę się klasykiem, tym razem Platonem: „Z bogów żaden nie filozofuje ani nie pragnie mądrości – on ją ma; ani żadna inna istota mądra nie filozofuje. Głupi też nie filozofują i żaden z nich nie chce być mądry. Bo to właśnie jest całe nieszczęście w głupocie, że człowiek, nie będąc ani pięknym i dobrym, ani mądrym, przecie uważa, że mu to wystarczy”. W każdych studiach chodzi o to, żeby przestać być głupim, a przybliżać się do mądrości, do tego, co boskie. Z kilkunastoletniej praktyki dydaktycznej i kaznodziejskiej wiem, że ludzie w głębi serca poszukują prawdy i chcą zrozumieć to, w co wierzą. Moje wykłady w Studium Dominicanum w Warszawie, czy też w Dominikańskiej Szkole Filozofii i Teologii w Krakowie cieszą się od lat popularnością, ale właśnie dlatego, że słuchacze, dowiadując się w jaki sposób kształtowała się doktryna chrześcijańska, jaki wpływ miały na nią różnego rodzaju filozofie, na czym polegała istota poszczególnych, historycznych herezji, zastanawiają się i lepiej rozumieją swoją wiarę. Z pewnością nie mógłbym w tak atrakcyjny sposób opowiadać o niuansach i zawiłościach historii teologii, filozofii, herezji i dogmatów, gdybym nie miał tak wszechstronnych studiów na Augustinianum. Dlatego uważam, że studia w tym „prestiżowym” instytucie przydałyby się nie tylko jednemu, ale i ogromnej liczbie dominikanów, którzy przecież mają poszukiwać prawdy i przekazywać ją innym na wszelkie sposoby. Można robić to na własną rękę, po omacku. A można robić to u boku olbrzymów, dzięki którym widzi się dalej i więcej.
Damian Mrugalski OP – doktor teologii i nauk patrystycznych. Studiował pod kierunkiem prof. Manlio Simonettiego w Instytucie Patrystycznym „Augustinianum” w Rzymie. Wcześniej ukończył również studia magisterskie z filozofii na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, studia magisterskie z teologii na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie oraz studia licencjackie z teologii dogmatycznej na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Warszawie. Wykładowca patrologii i filozofii starożytnej w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie. Wykładał również na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie oraz w Wyższym Instytucie nauk religijnych św. Tomasza z Akwinu w Kijowie. Autor monografii: „Logos: Filozoficzne i teologiczne źródła idei wczesnochrześcijańskiej”, „Il Dio trascendente nella filosofia alessandrina, giudaica e cristiana: Filone e Clemente” oraz „Zrodzeni do nadziei. Rekolekcje na Teraz”. Mieszka w Warszawie.